[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mo, wdychając zapach starego papieru, póki serce trochę nie zwolniło.
 Wintermute  stwierdził.
 No  przyznał Finn, gdzieś z tyłu.  Trafiłeś.
133
 Odpieprz się.  Case roztarł nadgarstki.
 Daj spokój.  Finn wyszedł jakby z wnęki w ścianie śmieci.  To dla
twojego dobra, chłopie.
Z kieszeni kurtki wyjął partagasa. Zapalił. Lokal wypełnił się zapachem ku-
bańskiego tytoniu.
 Wolisz, żebym przyszedł do ciebie w matrycy, jak krzak gorejący? Niczego
nie przegapisz. Godzina tutaj to parę sekund tam.
 Nie pomyslałeś, że możesz mi działać na nerwy, kiedy tak wyskakujesz
jako ludzie, których znam?
Wstał i otrzepał jasny kurz z nogawek czarnych dżinsów. Potem spojrzał na
brudne okna i zamknięte drzwi na ulicę.
 Co tam jest? Nowy Jork czy wszystko się kończy?
 No. . .  mruknął Finn.  To jak z tym drzewem, wiesz? Upada w le-
sie, gdzie może nie ma nikogo, kto by to usłyszał.  Błysnął wielkimi zębami
i zaciągnął się papierosem.
 Jak chcesz, możesz iść na spacer. Wszystko jest na miejscu. A przynaj-
mniej wszystko, co kiedyś widziałeś. To twoja pamięć, jasne? Pobieram ją, sortuję
i wprowadzam z powrotem.
 Nie mam tak dobrej pamięci.  Case rozejrzał się. Podniósł ręce i zbadał
je dokładnie. Próbował sobie przypomnieć, jak biegły linie dłoni, ale nie potrafił.
 Każdy ma.  Finn rzucił niedopałek i zgniótł go obcasem.  Chociaż
niewielu z was potrafi uzyskać dostęp. Zwykle potrafią artyści, ci dobrzy. Gdy-
byś nałożył ten konstrukt na rzeczywisty lokal Finna na dolnym Manhattanie,
widziałbyś różnice, choć może nie tak wielkie, jak sądzisz. Dla was pamięć jest
holograficzna.  Finn pociągnął się za małe ucho.  Ja jestem inny.
 Co to znaczy holograficzna?  To słowo budziło myśli o Rivierze.
 Holograficzny paradygmat to najlepszy model ludzkiej pamięci, jaki wy-
myśliliście. I tyle. Ale nigdy nie próbowaliście go dopracować. Znaczy: ludzie.
 Finn podszedł bliżej i przechylił głowę, by spojrzeć na Case a.  Gdybyście
spróbowali, nie byłoby nas tu teraz.
 Niby co chcesz przez to powiedzieć? Finn wzruszył ramionami. Wymięta
tweedowa marynarka była zbyt szeroka i nie opadła dokładnie do tej samej pozy-
cji.
 Próbuję ci pomóc, Case.
 Czemu?
 Bo cię potrzebuję.  Wielkie, żółte zęby pojawiły się znowu.  I ponie-
waż ty potrzebujesz mnie.
 Gówno. Umiesz czytać w myślach, Finn?  Skrzywił się.  To znaczy:
Wintermute.
 Myśli nie są czytane. Widzisz, ciągle przechowujesz paradygmaty, jakie
stworzył druk, chociaż prawie nie umiesz czytać. Mam dostęp do twojej pamięci,
134
a to nie to samo co myśli.  Sięgnął w otwartą skrzynię starożytnego telewizo-
ra i wyjął czarnosrebrną lampę.  Widzisz to? W pewnym sensie część mojego
DNA. . .  Rzucił lampę w mrok, a Case słyszał, jak się odbija i dzwoni. Wiecz-
nie budujecie modele. Kamienne kręgi. Katedry. Organy. Maszyny liczące. Czy
wiesz, że nie mam pojęcia, dlaczego tu jestem? Ale jeśli akcja się uda, nareszcie
dokonacie czegoś rzeczywistego.
 Nie wiem, o czym mówisz.
 Wy, czyli ludzie. Twój gatunek.
 Zabiłeś tych Turingów.
Finn wzruszył ramionami.
 Musiałem. Musiałem. Powinieneś to pieprzyć, wykasowaliby cię bez chwi-
li namysłu. Ale cel, w jakim cię tu ściągnąłem, wymaga dłuższych wyjaśnień.
Pamiętasz to?
W prawej ręce trzymał zwęglone gniazdo os ze snu Case a; w mrocznej cia-
snocie pomieszczenia cuchnęło paliwo.
 Tak. To byłem ja. Załatwiłem wszystko przez układ holo w oknie. Kolejne
wspomnienie, które wyciągnąłem, kiedy pierwszy raz cię wypłaszczyłem. Wiesz,
czemu to ważne?
Case potrząsnął głową.
 Ponieważ. . .  gniazdo zniknęło nagle  to najlepszy znany ci model
układu, którym chce być Tessier-Ashpool, Ludzki odpowiednik. Straylight jest
tym gniazdem, a w każdym razie tak samo ma działać. Sądzę, że czujesz się lepiej.
 Lepiej?
 Wiedząc, jacy oni są. W pewnej chwili zacząłeś mnie nienawidzić. To do-
brze. Ale spróbuj zamiast tego znienawidzić ich. Tak samo się różnimy.
 Słuchaj.  Case postąpił o krok.  Oni nigdy nic mi nie zrobili. Z tobą to
co innego. . .
Ale nie potrafił znalezć gniewu.
 Ze mną, czyli z T-A. To oni mnie stworzyli. Ta Francuzka mówiła, że
sprzedajesz swój gatunek. Demon, powiedziała o mnie.  Finn uśmiechnął się.
 Bez znaczenia. Zanim wszystko się skończy, musisz kogoś nienawidzić.
Odwrócił się i ruszył do wyjścia.
 Chodz. Póki cię tu mam, pokażę ci kawałek Straylight.  Podniósł róg
koca w oknie.  Do cholery, człowieku, nie stój tak.
Case ruszył za nim, rozcierając policzki.
 Tutaj.  Finn chwycił go za łokieć.
Jak kłąb kurzu przemknęli przez zetlałą wełnę do nieważkości i cylindrycz-
nego korytarza z księżycowego betonu, z obręczami białego neonu w dwumetro-
wych odstępach.
 Jezus.  Case zawirował.
135
 To główne wejście.  Marynarka Finna trzepotała.  Gdyby to nie był
konstrukt, w miejscu mojego sklepu stałaby brama, przy samej osi Freeside. Tro-
chę tu brakuje szczegółów. To dlatego, że nie masz wspomnień. Z wyjątkiem tego
kawałka. Tu zszedłeś z Molly. . .
Case zdołał się jakoś wyprostować, ale natychmiast pomknął rozciągniętą spi-
ralą.
 Czekaj  powiedział Finn.  Przewinę szybciej.
Zciany rozmyły się. Zawrót głowy, wrażenie pędu, kolorów, przemykania za-
krętami wąskich korytarzy. W pewnym momencie przelecieli chyba przez kilka
metrów litego muru  błysk absolutnej ciemności.
 Tutaj  stwierdził Finn.  Jesteśmy na miejscu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl