[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kate uśmiechnęła się i poczuła jak Judasz.
Ale w końcu państwo Alessou się pożegnali i Kate
uznała, że też może uciec.
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
119
Powiedziała ogólnie ,,dobranoc’’, ale przeszła zaled-
wie kilkadziesiąt metrów óswietloną księżycem aleją,
gdy dogonił ją Mick.
– Czego chcesz?
– Wyglądałoby dziwnie, gdybym nie wrócił z tobą.
– Już niedługo nie będziesz musiał zachowywać
żadnych pozorów.
– Tak... To spadło na mnie jak bomba – mruknął
posępnie.
– Jestem pewna, że pierwsza z wielu – powiedziała
lodowato i ruszyła dalej.
– Dlatego musimy o tym porozmawiać, moja Kate.
– Nie nazywaj mnie tak. I nie mamy sobie nic więcej
do powiedzenia. Ustaliliśmy warunki mojego powrotu
w Londynie.
– W Londynie byłaś na mnie bardzo zła. Czekałem...
miałem nadzieję, że trochę ci przejdzie.
– Nie jestem zła. – Zatrzymała się, krzyżując na
piersi ręce i unikając jego wzroku. – Chciałabym po
prostu wrócić do własnego życia. Tobie się już spełniło
największe życiowe pragnienie, więc w czym rzecz?
– Jeśli tak myślisz, agapi mou, to znaczy, że nasze
małżeństwo niczego cię nie nauczyło.
– Więc tym lepiej, że się rozpadło – odparowała
i poszła dalej.
Złapał ją za rękę i odwrócił twarzą do siebie.
– Kate... Nie wierzę ci... nie wierzę, że ḿowisz to
z głębi serca.
– Na szczęście zamiast serca zaczęłam używać mó-
zgu. Czegoś jednak nasze małżeństwo mnie nauczyło.
– Próbowała się wyrwać. – A teraz mnie zostaw w spo-
koju.
120
SARA CRAVEN
– Jak łatwo to brzmi w twoich ustach – powiedział
z goryczą. – Ale może ja nie jestem gotów poddać się tak
łatwo, matia mou.
– I ty śmiesz to mówić...
– Katharina... Wiem, co zrobiłem źle, ale czy moja
wina naprawdę jest tak niewybaczalna? Czy nie mog-
libyśmy... wynegocjować nowych warunków?
Czego ty ode mnie chcesz?! – krzyczała bezgłośnie.
Żebym brnęła dalej w tę farsę – udawała, że jesteśmy
małżeństwem? Korzystała z pieniędzy, luksusu i zamy-
kała oczy na inne twoje przyjemności? Nie mogę...
– Wiesz, że to niemożliwe.
– Niczego już nie wiem – powiedział szorstko. – Po-
za tym, że przez jeden głupi postępek moje życie z tobą
zostało zrujnowane.
– To ja byłam głupia. Myśląc, że taki rodzaj półżycia
z tobą może mnie zadowolić.
– Agapi mou. – Wgłosie miał prawdziwą udrękę.
– Wierz mi, naprawdę nie chciałem ci sprawić takiego
bólu.
Nie, pomyślała. Bo ja miałam się nigdy nie dowie-
dzieć. Spodziewałeś się, że pozostanę naiwnym niewi-
niątkiem, dopóki ty nie postanowisz inaczej.
– Och, Kate. Czy jednak nie możesz mi wybaczyć?
Dać mi jeszcze jednej szansy? Możemy znów być
szczęśliwi...
Znała tę nutę w jego głosie. To zawsze na nią
działało. Zawsze kończyło się miłosnym szaleństwem.
– Nie. Nie jestem już tą samą osobą. Nie jestem ślepą
idiotką, z którą się ożeniłeś.
Kiedy dotarli do domu, światła były zapalone, łóżko
wgłównej sypialni posłane na noc, jak zawsze.
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
121
A ona dygotała wśrodku i czuła, że traci głowę.
Ten pokój, gdzie wiatr delikatnie poruszał zasłonami
i światło księżyca malowało na podłodze świetliste
cienie.
Gdzie słyszała wyszeptywane w ciemności swoje
imię i otwierała przed nim ramiona i serce.
Oto jak było zaledwie kilka miesięcy wcześniej.
I jak nie mogło być nigdy więcej.
To była prawda – skała, której musiała się uczepić
z lęku, że zawładną nią emocje i czyste pożądanie.
– Ja też się zmieniłem, agapi mou – mówił prosząco
i czule. – To na pewno... na pewno może być dla nas
jakiś początek... sposób, żeby się znów odnaleźć.
– Mówiłeś, że nie będziesz tego robił! – wybuchła.
– Och, po co ja, do cholery, tu wróciłam? Dlaczego ci
uwierzyłam?
– Naprawdę wierzyłaś, że pozwolę ci tak po prostu
odejść? – Idąc za nią przez słabo oświetlony korytarz,
Mick chwycił ją za rękę. – Amówiłem, że pozwolę ci
samej spać – nie że nie będę o ciebie walczył.
– Więc walka skończona. – Wyrwała się gwałtownie
i zatrzymała. – Przegrałeś.
– Jesteś pewna? – spytał cicho, wpatrując się w nią
skupionym wzrokiem. Widział, jak drżą jej usta i jak
stara się zapanować nad przyspieszonym, urywanym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Edmond Paris The Secret History of Jesuits (1975) (pdf)
- Desmond Bagley Na ośÂlep
- Arnold Judith Bal przy śÂwiecach
- Gomez Jurado Juan Emblemat zdrajcy
- DUO.Maynard Janice Goracy weekend
- brust steven yendi
- Condon Richard Kandydat
- CWIHP Bulletin nr 5 part 1 Germany 1953; Hungary 1956
- Wallace, B. Alan. The Taboo of subjectivity
- 003 Szkielet bez palcow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- galeriait.pev.pl